gory

TRZY DNI NAD MOKIEM & WRZEŚNIOWA CUBRYNA : 03-05.09.2007

Poniedziakowy poranek nad Morskim Okiem był szary i pochmurny. Od paru dni jestem w Tatrach, parę rozgrzewkowych tras w Zachodnich i wczoraj wieczorem zawitałem nad Moko. Pogoda jak na razie w kratkę, sobota - ulewa, wczoraj pochmurno ale bez deszczu. Dzisiaj zapowiada się nieciekawie, niskie chmury, lekki wiatr, na szczęście na razie nie pada. Mam parę planów w tym rejonie, więc w miarę przyzwoita pogoda jest jak najbardziej wskazana. Wcześniejsze prognozy mówiły, że do środy ma być w miarę przyzwoita pogoda. Dla mnie akurat w sam raz, ale coś mi mówi, że tak kolorowo to nie będzie.

Jak na razie warunki dobre, więc trzeba ruszać w góry. Na dziś w planach Hińczowa Przełęcz i Cubryna, a może i MSW - zobaczymy. Startuje o 7:00, trochę się przejaśnia, widać Mnicha, ale wyższe wierzchołki skryte w chmurach. Podchodzę żółtym szlakiem na próg Doliny za Mnichem, znowu nadciągają niskie chmury zaczyna wiać coraz bardziej, dochodzę do skrzyżowania szlaków, teraz kawałek czerwonym w głąb Dol. za Mnichem i w lewo w góre poprzez tarasy z Mnichowymi Stawkami na Mnichowe Plecy z których wyrasta stożek Mnicha. Mnich od tej strony prezentuje sie o wiele mniej atrakcyjnie, w porównaniu ze imponującą wschodnią ścianą, widoczną znad Moka, zachodnia wygląda niepozornie. Docieram na ramię biegnące od Mnicha w kierunku Mnichowej Kopy, teraz ramieniem w prawo w górę,aż powyżej wylotu pionowego komina. Wśród skał Mnichowej Kopy pojawia się kozica, to pierwsza żywa istota spotkana dziś na szlaku. Pstrykam jej fotki, jest trochę daleko, ale bliżej nie podchodzę nie chcąc jej płoszyć. Po krótkiej sesji foto kontynuuję swą wędrówkę.

Fot.1: Kozica na zboczach Mnichowej Kopy

 

Po osiągnięciu wylotu komina, skręcam w lewo i obniżam się stromymi upłazkami na Małą Galerię Cubryńską. Tutaj krótki postój i odpoczynek. Zakładam garnek bo zaczyna się krucha część trasy. Nie wiem co mnie czeka wyżej, tą drogę przemierzam pierwszy raz, ale trochę czytałem o kruszyźnie w Hińczowym Żlebie, z garnkiem na głowie czuje się troche pewniej. Zaczyna mżyć deszczyk, robi sie coraz chłodniej, nie ma co zwlekac , czas ruszać dalej.

Fot.2: Mnich od południa

 

Przekraczam Małą Galerię, i wspinam się łatwą rynną ku górze, przebieg drogi doskonale widoczny, trasa co jakiś czas wykopczykowana, spodziewałem sie większych trudności orientacyjnych, jak na razie idzie się jak po sznurku. Osiągam skraj Wielkiej Galerii, teraz skośnie w lewo po piargu w kierunku żlebu spadającego spod Hińczowej Przełęczy. Deszcz pada coraz intensywniej, jak tak dalej pójdzie to w żlebie może być nieciekawie. Wreszcie dochodzę do wylotu żlebu, widok imponujący.

Fot.3: Żleb z Hińczowej Przełęczy - widok z dołu

 

Podchodzę do stóp progu widocznego na fot.3, przewodnik WHP radzi by iść skałkami po prawej stronie a potem żlebem, jednak wariant taki jest chyba lepszy gdy w żlebie leży śnieg. Teraz żleb jest nie zaśnieżony i logiczniejsze dla mnie jest trzymać się raczej skałek po lewej stronie żlebu - kruszyzna taka sama a wydają się łatwiejsze technicznie. Trawersuje więc żleb u stóp progu i idę w górę lego lewym skrajem. Krucho i ślisko jak diabli, deszcz nadal pada dość intenywnie, widoczność robi się prawie zerowa, ale powoli podążam coraz wyżej w końcu osiągając Hińczową Przełęcz.

Dotychczas padało i było chłodno ale skały chroniły od wiatru. Na grani wita mnie lodowaty bardzo silny wiatr od słowackiej strony, deszcz zamienia się w deszcz ze śniegiem. Temperatura w okolicach zera. Krótka chwila zastanowienia co dalej. W tych warunkach odpuszczam Mięgusza (byłem tam już inną drogą, teraz chciałem wejść zachodnią granią), w tych warunkach to nienajlepszy pomysł. Grań jest śliska, miejscami oblodzona, więc jedynym w miarę rozsądnym pomysłem jest Cubryna. No to w prawo, idę powoli i ostrożnie bo jest ślisko, dodatkowo wiaterek nie ustępuje wciąż waląc zmrożonym deszczem. Nieciekawie zapowiada się zejście w tych warunkach, na szczęście mam linę i trochę szpeju więc w razie czego będą zjazdy, ale tym będe się martwił poźniej. Na razie trzeba się dostać na wierzchołek. Posuwam się systematycznie ku górze, i wreszcie szczyt. Chowam się wśród głazów, w końcu trochę odpoczynku od tego wiatru.

Fot.4: Na Cubrynie - z tyłu MSW

 

Po chwili zaczyna się przejaśniać, zza chmur wygląda nawet czasem słońce, przestaje padać jednak wiatr nadal silny. Po naszej stronie w dolinie jeszcze chmury, ale po słowackiej zaczyna się robić ładnie. Przynajmniej zrobię parę fotek.W końcu rozpogadza się też po naszej stronie. Widoki ze szczytu piękne, hen na południu gdzieś nad Niskimi Tatrami widać wał granatowych chmur, nie rokuje to dobrze na następne dni, coś mi się wydaje, że jeszcze w nocy przyjdzie załamanie pogody, obym się mylił. Siedzę na szczycie już jakieś pół godziny, najwyzszy czas schodzić tym bardziej ,że chmurki znad Słowacji są już trochę bliżej.

Fot.5: Mięguszowiecki Szczyt Wielki - 2438 m n.p.m. (zach. grań)

 

Zaczynam schodzić granią, jest ślisko ale jakoś sobie radzę, chyba obejdzie się bez liny. Staje na przełęczy, kusi mimo wszystko Mięgusz. Pogoda zrobiła się przyzwoita,waham sie chwilę ale podejmuje decyzję - nie tym razem. Niepokoją mnie te chmury na Słowacji, no i przyjemność ze wspinaczki odbiera ten wiatr, cały czas silny i nieprzyjemny. Na dodatek zaczyna dokuczać kontuzjowana kostka. Krótka decyzja - kierunek Moko.

Fot.6: Wielki Staw Hińczowy

 

Schodzę w dół, w żlebie wreszcie przestaje wiać, coż za ulga. Powiedzenie, że najgorszym wrogiem alpinisty jest wiatr jest prawdziwe w 100%. Tu na niewysokiej przecież grani, nieźle dał mi się przez poprzednią godzinę i taki huraganowy to aż nie był, ale łatwiej mi teraz sobie wyobrazić jak to musi wyglądać w wysokich górach, gdzie wiatry są silniejsze i temperatury niższe.

Fot.7: Żleb z Hińczowej Przełęczy - widok z HP

 

Schodzę powoli bez pośpiechu, robię trochę fotografii bo pogoda póki co dobra. Pojawia się nadzieja, że może ten niż się zatrzyma. W planach na następne dni mam jeszcze Wyżni Żabi i Pośredniego Mięgusza. Wreszcie kończy się kruszyzna, na Wielkiej Galerii jest nieco stabilniej. Nad granią pojawiają się chmury, za którymi chowa sie słońce, chyba koniec pogody na dziś.

Fot.8: Morskie Oko - widok z Wlk. Galerii Cubryńskiej

 

Systematycznie się obniżam, Wlk. Galeria, Mała Galeria, ramię Mnicha. Pogoda sie psuje, zaczyna coraz mocniej wiać również na dole. Mięgusz chowa się w chmurach. Staje u stóp Mnichowej Kopy, po chwili wchodzę na jej wierzchołek, zaliczając przy okazji kolejny dwutysięcznik ;-) Nad granią ciemne chmury, chyba jednak ten niż się nie zatrzyma na Słowacji. Idę dalej w dół, mijam Mnicha, na zachodniej wspina się jakiś zespół, to pierwsi ludzie jakich dziś widziałem na szlaku - to właśnie lubię na takich drogach, cisza, spokój tylko ja i góry. Dochodzę do szlaku z Wrót, krótki postój i przerwa na posiłek. Na razie nie pada, choć chmur coraz więcej, do schroniska został kawałek więc przed deszczem zdąże. Koło 16-tej dochodzę do Moka, pół godziny potem zaczyna padać, wieczorem z deszczu robi się ulewa, myślę sobie, ok niech się wypada w nocy to rano będzie ładnie.

Fot.9: Zadni Mnich - 2172 m n.p.m.

 

We wtorkowy ranek budzę się koło szóstej, wychodzę przed schronisko i bardzo niemiła niespodzianka. Chyba się jednak w nocy nie wypadało. Dalej leje dośc intensywnie. Mimo tego szykuję się do drogi, wczoraj też przedpołudniem padało, potem się rozpogodziło, dlaczego dzisiaj ma być inaczej, myślę sobie naiwnie. Na dziś Wyżni Żabi. Góry zakryte chmurami, warunki im wyżej tym gorsze. Przy Czarnym Stawie zamiast deszczu, deszcz ze śniegiem. Wyżej już śnieg, skały pokrywa cienka jego warstwa, temperatura około zera, nieciekawie to wygląda. Daje sobie czas do jedenastej, ale już o wiele szybciej zdaje sobie sprawę, że dzisiaj nici ze szczytu. Gdyby nie padało, to nie byłoby większego problemu, śniegu na razie jest niedużo i za bardzo by nie przeszkadzał, ale w tej sytuacji gdy leje, wychodzenie gdziekolwiek traci sens. Z bólem serca nastawiam się na dzień lenistwa. W schronisku pustki, stonki coś mało, chyba ich pogoda wystraszyła, jednak z upływem czasu coraz więcej ich dochodzi, twarde sztuki :-). Leje non stop, po południu deszcz przechodzi w deszcz ze śniegiem.

Fot.10: Stare Schronisko - wtorek 04.09.2007

 

W góry nikt dziś nie wychodzi, pozostaje kursowanie między kuchnią w Starym Schronisku a jadalnią w Nowym. Żałuję, że nie zabrałem jakiejś flaszeczki z czymś mocniejszym, na dziś byłaby jak znalazł. Bo przy cenach trunków w schronisku, zalkoholizowanie się na poziomie pozwalającym osiągnąć stan zobojetnienia na otaczające warunki atmosferyczne, mogłaby sie źle skończyć dla portfela. W Starym Schronisku robi sie coraz zimniej, na szczeście w kuchni jest wspaniałe urządzenie w postaci pieca, drewna też jest pod dostatkiem, więc kuchnia jest oblegana przez mieszkańców. Dziwnym trafem sporo ludzi miało tego dnia w planach Rysy (pozdrowionka dla B.), i spotkał ich spory zawód, na dodatek prognozy są złe, ma tak padać do piątku, więc perspektywy na górskie wycieczki, są nikłe. Pod wieczór zaczyna padać śnieg, i wygląda na to, że jutro jedynym sensownym rozwiązaniem jest odwrót. Zobaczymy co będzie rano.

Fot.11: Schronisko w Moku - poranek, 05.09.2007

 

Środa wita zimową aurą, piękny i rzadko spotykany widok na początku września. Krajobrazy bajkowe, sypie intensywny śnieg i mimo pięknych wrażeń wizualnych, oznacza to, że dziś w góry znów nie ma po co iść. Na schroniskowym termometrze osiem kresek poniżej zera, zima na całego. Dyżurny pytany o prognozę na następne dni mówi krótko - kibel. Pokrywa śnieżna ma pół metra, w wyższych partiach jeszcze więcej, ciągle pada śnieg i nie ma widoków na to by przestał, ogłoszono "dwójkę. Pozostaję jedynie odwrót. Jedyną sensowną trasą w tych warunkach jest asfalt do Palenicy - pierwsze przejście zimowe sezonu 2007/2008 :-) Pakowanie manatków i koo południa kierunek - Palenica. Z planów niewiele tym razem wyszło, pękła tylko Cubryna, ale wrażenia mimo wszystko niezapomniane - piękna zima była tego lata. Żegnajcie Tatry, do zobaczenia następnym razem. Oby pogoda dopisała, bo czeka zachodnia grań Mięgusza, Pośredni, Wyżni .....

Fot.12: Przy schronisku w Moku - 05.09.2007

wrzesień 2007

Projekt & wykonanie - ONSIGHT - Webdesign Studio © Gdynia 2006-2007